- Mówiłem
żeby zadzwonić po taxi. – narzekał Pepe. Rzeczywiście, to byłby dobry pomysł. Przechodnie
gapili się na nich jak na kosmitów nie wiedzieli, czy dlatego że ich rozpoznawali,
czy może chodziło o to, że szli grupą i każdy z nich miał przynajmniej dwie
walizki bagażu co było rzadko spotykane w tej części Dortmundu, ale najprawdopodobniej
chodziło o oba te powody, a podróż okazała się o wiele mniej przyjemna niż
przypuszczali.
- Stary a wiedziałeś kiedyś ponad 20-osobową taksówkę ? – stwierdził szybko
Mesut. Alvaro z Ikerem wymienili spojrzenia. Kaka ze znużeniem kiwał głową. „Wow sukces, jednak nie tylko ja nie dostałem
udaru” przemknęło przez myśl Moracie kiedy zorientował się, że starsi koledzy
też mają powoli dość.
- Ozil ty wiesz ze możemy zadzwonić po kilka taksówek prawda ?
- Chcecie to dzwońcie, ja się przespaceruję. Mamy piękną pogodę i okolice. Poza
tym trening wam nie zaszkodzi. – po tych słowach ruszył szybciej zostawiając
zaskoczonych graczy za sobą. Iker wziął głęboki oddech i ruszył jego śladem, pozostałym
także nie zostało nic innego.
Mieli mieszkać w czymś co było na przełomie ogromnego domku albo malutkiego hotelu.
Pokoi wystarczało akurat dla nich i pozostały jeszcze trzy dla trenera i
pozostałych ludzi z klubu. Do każdego pokoju była przypisana łazienka, oprócz
tego w domku była stołówka na której wspólnie mieli jadać 3 główne posiłki, kuchnia
dla ich dyspozycji oraz pokuj przypominający salon, w którym znajdował się
telewizor, kanapa, stolik, dwa biurka z komputerami i dekoracje. Alvaro
ucieszył fakt, że przez najbliższy czas będzie mieszkał z Kaką, Ikerem, Sergio
i Crisem. Ich pokój był dość duży, ale przytulny. Stało w nim pięć łóżek, kolo
każdego z nich szafka nocna z lampką. W pomieszczeniu były również trzy komody
z wieloma szafkami i szufladami oraz duża szafa z lustrem na drzwiach. Na
ścianie przeciwnej do tej przy której stały łóżka wisiał ogromny telewizor. Farba w pokoju
miała barwę delikatnego, ciepłego błękitu, dzięki czemu ich tymczasowe miejsce pobytu
sprawiło naprawdę miłe wrażenie. Wszystkie pomieszczenie wyglądały podobnie,
miały jedynie inne kolory i ewentualnie różniły się ustawieniem mebli.
- Jakoś specjalnie to się nie postarali. Liczyłem chociaż na hotel średniej
klasy. – krzywił się Cris stojąc na środku pomieszczenia. Jednak nikt nie miał
nawet ochoty wdawać się z nim w dyskusję dlatego został zignorowany przez
współlokatorów.
To był bardzo długi i męczący dzień dla nich wszystkich, a jutro nie
zapowiadało się wiele lepsze. Mieli przed sobą naprawdę ważny mecz. Mecz który
znaczy szczególnie dużo dla nich. Który musieli wygrać, bez względu na
wszystko. Mieli już plan, banalny i niedopracowany, ale mieli. Postanowili grac
po prostu swoją piłkę, jak prawdziwy Real Madryt, który przecież jest
najlepszy. Zamierzali postawić na atak, przez co Alvaro tej noc bardzo długo
nie mógł zasnąć. Jutro miał być jego wielki dzień. Pierwszy poważny mecz który
ma rozegrać i wyjść w pierwszej jedenastce. To była dla niego świetna wiadomość
i niewyobrażalna presja. Bał się, że zawiedzie chłopaków, kibiców i wszystkich
w koło.
Rano obudził ich krzyk trenera. Kiedy
doszli już do siebie, okazało się, że wcale nie jest tak rano i zamiast śniadania
zjedzą dzisiaj obiad.
- Wyspaliście się. To dobrze. Teraz czas pokazać jak grają Galacticos ! Dacie rade chłopaki. Za godzinę
widzimy się przy busie.
Każdy z nich się denerwował, niezależnie od wieku, doświadczenia i formy. Ale
wiedzieli jedno musza wygrać. Kiedy wychodzili na murawę serce Alvaro waliło
tak mocno, że aż bał się, że kibice je usłyszą. Rozpaczliwie podejmował kolejne
próby ustabilizowania oddechu. W końcu udało mu się podczas śpiewania hymnu, a
potem, potem nie było już czasu na denerwowanie się.
Po pierwszej połowie, zmęczeni, ale i w miarę szczęśliwi zeszli do szatni.
Prowadzili 1:0, nie było to jednak zdecydowane prowadzenie. Borussia cały czas
próbowała odrobić starty i wiedzieli, że nie zrezygnuje. W końcu gra u siebie.
- Jest dobrze chłopaki, jest naprawdę dobrze. Oby tak dalej. – Mou starał się jak najbardziej ich zmotywować i dodać wiary w siebie.
- Bzdura. Jak będą tak dalej grac to nie wygrają. – do rozmowy dołączył nie
znany nikomu głos Prawie nikomu. Morata podniósł głowę i popatrzył na nowego
członka dyskusji szeroko otwartymi oczami. Niemożliwe. – Gracie dobrze, ale nie
możecie tak cały czas. Po pierwsze, zmiany. Pepe lewie chodzi nie mówiąc już o
bieganiu, naprawdę nie ma sensu żeby męczył się na boisku. Druga sprawa,
Alvaro, musisz grać odważniej. Stawiacie
na atak, macie dobrego napastnika, ale ty – popatrzyła prosto w oczy chłopaka –
musisz przestać się bać. Musisz próbować, najwyżej coś popsujesz. Ale nie możesz
zaczynając akcję myśleć o tym, że nie uda ci siei jej skończyć. Z takim
podejściem nie ma sensu zaczynać.
- Kim ty jesteś ? Kto cię wpuścił ? – Mou był jednocześnie zdziwiony i zdenerwowany,
ale w jego glosie słychać było coś jakby szacunek.
- No wiec jestem Maja. Hej – pomachała im – A wpuścił mnie… jak by to. Pewnie
teraz mnie szukają. Zastanawia mnie fakt, że nie zaczęli od tej szatni, każdy
głupi na to wpadnie. Ale ok. Może wasza ochrona ma inny tok rozumowania niż ja.
- Skąd ten chory pomysł żeby się tu włamywać. Nie pomyślałaś o tym, że możemy
zadzwonić na policje ?
- Wierze, że mój kolega ma dar przekonywania. – Maja uśmiechała się tajemniczo
i tylko jedna osoba doskonale widziała o co jej chodziło. Alvaro jęknął.
- Kolega ? – Mou uniósł brwi pytająco. – ktoś z was zna tę dziewczynę ?
- No tak jakby ja.
- Morata, co znaczy tak jakby ? Załatwiłeś jej wejście tutaj ?!
- Co? nie. Ja… rany nie.
- Słuchajcie, chciałam tylko pomóc, a ta sytuacja raczej nic dobrego nie
przyniesie. Wyjaśnimy to sobie po meczu, obiecuje, że nie ucieknę.
-Oczywiście, że nie- prychnął Mou – bo będziesz siedziała ze mną do końca
spotkania. Mylę, że na ławce rezerwowych będzie dla Ciebie miejsce. A jak nie,
postoisz – uśmiechnął się zgryźliwie.
- Co ty wyprawiasz ? – Alvaro zaczepił Maję podczas wychodzenia z szatni.
- Teraz ci tego nie wytłumaczę. Policz
sobie do pięciu i graj. Wszystko będzie super, zaufaj mi.
Ufaj jej, ale ten mecz był chory, ten transport, miejsce w którym się
zatrzymali, wszystko to zupełnie nie przypominało normalnego dnia Realu Madryt.
Coś takiego nie wydarzyło się nigdy wcześniej, przez żadnym meczem, czy to
sparingiem czy finałem ligi mistrzów. Mimo tego, że trener był zirytowany sytuacją
posłuchał rad dziewczyny i zmienił Pepe. To był zdecydowanie dobry pomysł,
postanowił też wpuścić na boisko Kakę. Co do tego nie był pokonany,
przynajmniej tak można było wywnioskować po jego minie, ale postanowił zaryzykować.
„Do odważnych świat należy” przemknęło przez myśl Alvaro. To był świetna myśli
i postanowił się nią kierować żeby nie wiem co.
To był trudny mecz i zacięta walka, a Borussen okazali się niezwykle
wymagającym przeciwnikiem. W rezultacie mecz zakończył się wynikiem 4:2. Na
listę strzelców królewskich wpisali się Kaka, Ronaldo i 2 razy Morata.
- No świetnie wam poszło. Czyli jednak zasługujecie na miano najlepszych na świecie.
– Mou uśmiechał się do niech ciepło. Byli wykończeniu i jedyne o czym marzyli
to iść spać, ale na to się chyba nie zanosiło. – jest po meczu więc możemy
sobie wyjaśnić pewną sytuację. Zacznijmy od początku, czy któryś z was zna może
Maję ?
- Ee Maja umie sama mówić – dziewczyna uśmiechnęła się do trenera, jednak w tym
uśmiechu można było dostrzec nutkę ironii. „Zły ruch, bardzo zły ruch” pomyślał
Alvaro któremu sytuacja z każdą chwilą podobała się coraz mniej.
- W takim razie niech Maja mówi.
- Więc wygląda to tak poznałam Alvaro kiedy… - nie mogła dokończyć gdyż
przerwał jej stanowczy głos Mou.
-Świetnie to nam wystarczy. Alvaro ? – trener spojrzał wyczekująco na Morate.
Ten nie zdążył jednak wydusić słowa kiedy ponownie odezwała się Maja.
- Nie – stwierdziła stanowczo i odrobinę głośniej niż wymagała tego sytuacja –
to nam nie wystarczy. Poza tym nie wchodzi się nikomu w słowo. Wiec kontynuując
poznałam Alvaro kiedy to chłopcy dość niezdarnie próbowali się dostać do
Dortmundu publicznym samolotem. Dzieliliśmy miejsce, co nie oznacza, że on –
ponownie popatrzyła na Alvaro, który stopniowo zaczynał się czerwienić –
cokolwiek wiedział o moich dzisiejszych zamiarach. Nie wiedział. I no spojrzycie,
czy on wygląda jak osoba spiskująca i rozmyślająca nad wrednym planem jakby to
wkręcić mnie do szatni. No błagam, przecież
on jest najbardziej zaskoczony z was wszystkich tutaj i nawet za bardzo nie wie
co ma powiedzieć.
- Ja doskonale wiem co powiedzieć. I nie potrzebuje adwokata –wciął jej się w słowo
Alvaro, do którego dotarło ze siedzi w koncie jak „sierota” i dziewczyna musi
go bronić przed Mou – Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście nie miałem pojęcia
o zamiarach Mai - i nagle przypomniał sobie z jakim przekonaniem mówiła „do
zobaczenia” wtedy jeszcze nie wiedział czemu jest tego taka pewna, teraz
rozumiał, już wtedy miała to wszystko zaplanowane - ale chyba nic takiego się
nie sałato. Pomogła nam wygrać i nie oszukujmy się gdyby nie ona wynik na pewno
nie byłby taki jaki jest.
Mourinio spojrzał na niego zaskoczony. Tego się nie spodziewał, Alvaro który
nigdy nikomu się nie sprzeciwiał, zawsze wszystko robił zgodnie z oczekiwaniem
innych teraz stał tam naprzeciw im wszystkim. Przynajmniej tak wtedy wydawało
się Mou. Jednak po chwili dotarło do niego jak bardzo się myli, ponieważ cala drużyna
stanęła za Alvaro murem. I to tak szczelnym, że nie dało się go przejść z żadnej
strony.
- Chyba możemy puścić ten incydent w zapomnienie – westchnął w końcu godząc się
z myślą, że nic nie wskóra.
__________________________________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam !
Wiem, dłuugo mnie nie było. Ale to przez brak czasu, w tygodniu to na nic nie mam czasu, a w weekendy to też tak średnio. Rozumiecie, prawda ?
Po drugie, ten rozdział. Masakra -.- Obiecałam wam jakąś akcję, ale no jednak jej jeszcze nie ma... Pojawi się pewnie w następnym rozdziale.
A trzy, to wasze blogi. Dawno tam nie byłam, ale w ten weekend to nadrobię !
Nie mogę wam obiecać, że będę dodawać tu coś regularnie, mogę najwyżej obiecać, ze będę się starać :**
Poza tym, dziękuje za komentarze. I Proszę was piszcie co naprawdę myślicie, nie tylko pochwały, ale też negatywy, żebym mogła się poprawić !