poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 7.

Do domu wracali w ciszy. Żadne z nich od tamtego zdarzenia nie wypowiedziało ani jednego składnego zdania. Najpierw wynikało to z natłoku emocji później po prostu nie było okazji by mówić. Żadne z nich nie potrafiło zacząć rozmowy. W końcu ciszę przerwał Alvaro.
-Maja.
- Tak. – odpowiedź pojawiła się natychmiast. Dziewczyna doskonale wiedziała co miał na myśli.  
- Ale…
- Okej.
- Porywająca rozmowa.
- Niezwykle.
- Nadal jesteś piękna. – uśmiechną się do niej.
- Czyli nie zapominamy o tym ?
- A powinniśmy ?
- Chyba nie.
- Więc nie. – Ich twarze ponownie zbliżyły się do siebie, tym razem to ona przejęła inicjatywę. Po raz kolejny ich usta złączyły się w pocałunku.
– Nie powinniśmy tego robić. – wyszeptała nagle nie odsuwając się od niego.
- Nie powinniśmy – przyznał jej racje kontynuując jednak te wspaniałą chwilę.
Szli wspólnie przez puste ulice Madrytu, deszcz odgrywał piękną symfonię bębniąc o asfalt i kostkę na chodnikach.

- Hej wszystkim ! – krzyknęła Maja gdy tylko weszła do domu. Oboje byli przemoczeni, brudni i najszczęśliwsi na świecie. Żadne z nich nie zwracało teraz większej uwagi na wygląd, ani na czystą podłogę w korytarzu.
- I jak złamałaś stereotyp ? – odryknął Cris z salonu.
- I to nie jeden ! – Maja wskoczyła na kanapę ciągnąc za sobą Alvaro którego wciąż trzymała za rękę. –  co powiesz na złamanie kolejnego ? Kobieta jest w stanie pokonać Cristiano Ronaldo w fifę !
- Jesteś pewna, że tego chcesz ? Nie ma litość piękna. – uśmiechnął się do niej czarująco.  – poza tym jesteś mokra ! Wypad się przebrać.
- Jakoś to zniesiesz – przylepiła się do niego ociekając wodą. Starał się za wszelką cenę nie dopuścić do kontaktu dziewczyny  z jego ulubioną koszulą, niestety na marne.  –Ooo i masz racje Cris, zero litość !
- Co robicie ? – do pokoju wpadł Ramos.
- Gramy w fife. Maja jest zbyt pewna siebie i trzeba to zmienić.
- Ekstra ! Co powici na pary ? – Sergio wgramolił się na kanapę koło Moraty.
- Psujesz mi strategię Ramosku mój kochany. Zamierzałem ją rozwalić samodzielnie.
- Dajcie spokój, w parach będzie fajniej. Jestem z Alvaro ! – Maja uniosła ich złączone dłonie w góry.
Po długich dyskusjach, wybieraniu składów, drużyn, par oraz dodawania własnych zasad jak np. to, że nikt nie ma prawa grać Realem w końcu zaczęli. Mecz był bardzo wyrównany. Oprócz walki na boisku odegrał się również prawdziwa wojna przed telewizorem na którym grali.
- Puszczaj mnie bo ci tak sfauluje Piszczka, że mnie popamiętasz ! – Wrzeszczał Ronaldo do Mai trzymającej go mocno za rękę, tak aby nie mógł kierować zawodnikami.
- Spróbuj tylko tknąć mojego Piszczka, a obiecuje ci tu i teraz, że twój Aguero więcej się nie ruszy ! – wysyczała dziewczyny prosto do jego ucha.
- Ramos złaź ze mnie bo ty też się więcej nie ruszysz ! – krzyczał Alvaro, któremu Ramos postanowił wejść na plecy i zasłonić oczy w ramach pomszczenia Cristiano.  
- Niech twoja dziewczyna raczy nie faulować mi współgracza.
Po długich zmaganiach pierwsza połowa zakończyła się zwycięstwem duetu mieszanego.
- Idziemy się naradzić i dobrze wam radze niczego nie przestawiać ! – Ronaldo wstał i ruszył w stronę holu – Sergio, wychodzimy.-CR7 był wyraźnie wzburzony faktem iż przegrywa mecz z dziewczyną i nie zamierzał tak tego zostawać.
Naradzali się ponad 6 minut. Ostatecznie dało to pożądany efekt. Pierwszy mecz zakończył się remisem. Pozostałe kilkanaście miały najróżniejsze wyniki.
-Przegrałeś ! – wypaliła Maja po całej serii spotkań, rewanżów i treningów.
- Ty przegrałaś ! Pogódź się z tym, nikt nie pokona wielkiego Ronaldo !
- Oczywiście że przegrałeś ! Jesteś cienias, a wielkie to masz tylko ego.
- Oczywiście, że nie ! W głowie ci się poprzewracało kobieto ! Co ty miałaś z matematyki ? Bo albo masz błędne obliczenia, albo słabego informatora Słońce. 
- O jestem lepsza z matematyki niż ty !
-Chcesz sprawdzić ? – spytał wyzywająco.  
- No dawaj ! 5 do potęgi 8 razy 13 dodać pierwiastek z 56. – dziewczyna oparła się o ścianę krzyżując ręce.
- Ludzie co jest z wami nie tak ? wiecie która jest godzina może ? na zegarku się nie znacie ? Przecież… -do pokoju wszedł zaspany Casillas mamrocząc pod nosem. Włosy sterczały mu na wszystkie strony, a oczy były mocno podkrążone.
-Na pewno znam się lepiej niż ty ! - odpowiedzieli chórem nawet nie myśląc o tym by dać skończyć Ikerowi.
-Hej może sprawdzimy kto dłużej śpi ? Do łóżek już ! – Kapitan królewskich nie zamierzał tak łatwo dać się pokonać.
Alvaro, który do tej pory skulony spał na kanapie teraz gwałtownie się obudź kopiąc przy tym Ramosa śpiącego obok. Krzyki Ronaldo i Mai nie przeszkadzały mu, gdyż był przyzwyczajony, ale pojawienie się wrzasku Ikera brutalnie wyrwało go z pięknej krainy Morfeusza.
- Coś nie tak z tobą ?! – krzyknął z wyrzutem zdezorientowany Sergio trzymając się za głowę – zabieraj te syry człowieku !
- No przecież nie chciałem tak ?!  Weź pomyśl czasem. Trzeba było nie usypiać mi pod nogami to by nie było problemu ! – Alvaro starał się bronić, jednak nie do końca odnajdywał siew zaistniałej sytuacji.
DOSYĆ ! SPAĆ WSZYSCY, NATYCHMIAST ! – Iker wydobył z siebie głos jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie słyszeli. Poparzyli na niego ze zdziwieniem i już mieli wychodzić z pokoju kiedy przerwał im Marcelo biegnący w ich stronę tak szybko, że aż potknął się o leżący na środku podłogi dywanik i z impetem wywrócił się lądując tuż pod nogami Ikera. Ronaldo natychmiast wybuchnął śmiechem. Maja również nie pozostawiła wpadki Brazylijczyka bez odzewu.
- Iker co z Toba, własnego życia nie masz ? Spójrz na zegarek ! – patrzył na kolegę z wyrzutem – przez ciebie się poobijałem.
- WSZYSCY NATYCHMIAST ! – kontynuował Iker nie zwracając większej uwagi na Marcelo.
- Okej tatku, tylko nie krzycz – Alvaro minął go pośpiesznie i ziewając udał się w stronę łazienki. Oczy wciąż miał zaspane. Maja wbiła w chłopaka wzrok. To jest dopiero nieład artystyczny pomyślała uśmiechając się.
- Dom wariatów, nie wytrzymam, wyprowadzam się  słyszycie, wyprowadzam się ! – Iker zamaszyście gestykulując, kręcąc głową na wszystkie strony wyszedł z pokoju mamrocząc coś jeszcze pod nosem o tym że w zoo jest spokojniej.
Reszta wieczoru, a właściwie nocy bo było już po 1 :00 minęła raczej spokojnie. Oczywiście Cristiano i Mai zajęło jeszcze chwilę przystosowanie się do reszty lokatorów, a później przygotowanie do spania, ale nie było to już tak zauważalne jak wcześniej.
Alvaro długo nie mógł zasnąć . W jego głowie wciąż brzmiał głos Mai nie powinniśmy tego robić. Nie powinni, zdecydowanie nie. Właściwie nie wiedział czemu się na to zdecydował. Zdawał sobie sprawę z tego ze Larissa wróci jutro, że Maja będzie musiał się dowiedzieć. Była dla niego taka ważna, wiec dlaczego robił wszystko co może ją zranić ?
- Jesteś kretynem Alvaro – złości się sam na siebie. – Kretynem. – schował głowę pod poduszkę.
Jest wybór kariera i Larissa, albo szczęście i Maja. Gdyby to było taki proste. Obiecał przecież. Ale z drugiej strony lepiej zawieść kogokolwiek innego tylko nie ją. Nie miał pojęcia co ma zrobić, ale wiedział, że będzie się to musiało stać jutro.
Za ścianą Maja borykał się z podobnymi problemami. Gdy tylko zgasiła łapkę wróciły wszystkie wspominania. Najpierw stadion, Alvaro, ich pocałunek i to szczęście jakie w niej buzowało, a za chwilę ojciec, Artur, ostatni raz kiedy ich widziała, to co sobie wtedy obiecała. Przyrzekła wtedy, że się schowa, że nie przyczyni się do niczyjej krzywdy. Czy spełnienie obietnicy jaką dala sama sobie jest możliwa teraz kiedy znowu ktoś jest dla niej ważny ? Gdy po leniwie ciągnących się godzinach udało jej się zasnąć dręczyły ją koszmary.
Szła ulicą zdenerwowana. Alvaro nie odzywał się długo, za długo jak na niego. Do głowy przychodziły jej najróżniejsze myśli. Nagle w jej kieszeni rozdzwonił się telefon. Nie znała numerku który się wyświetlił.
- Dzień dobry siostrzyczko – usłyszała po naciśnięciu zielone słuchawki.
- To ty ? Czego chcesz ?!
- Ja od Ciebie ? Niczego. Ale myślę, że ty chciałbyś coś odebrać od nas. Szkoda by było gdyby pewien młody piłkarski talent zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach nie sądzisz? Z tego co słyszałem to mieliście niezłe relacje prawda ? – głos w słuchawce był szorstki, okrutny, ironiczny. Dziewczynę przeszły ciarki.
- Dajcie mu spokój !
- Ależ oczywiście. On nie jest nam potrzebny, ale ty tak… Idź gdzie ci mówię, a zobaczysz swojego kochasia całego i zdrowego. No może nie całkiem zdrowego, ale mimo wszystko całego. – szła szybko zgodnie z instrukcjami. – Jesteś na miejscu – zza budynku wyłonił się wysoki brunet.
- Gdzie on jest ?! Gdzie jest Alvaro ?!
- O tutaj ! – Jej oczom ukazał się drugi mężczyzna trzymający zakrwawionego Morate. – Widzisz córciu jak ja się poświęcam, własnoręcznie go tu przytargałem. Tylko jest jeden problem, on nie jest mi już potrzebny, a niepotrzebnych świadków się eliminuje. – mówiąc to momentalnie przystawił lufę pistoletu do skroni chłopaka i bez żadnych emocji nacisnął na spust. Bezwładne ciało upadło pod nogi dziewczyny. Jej głośny krzyk przeszył powietrze.
- Maja ! Majka słyszysz mnie ?!  Maja !
- Alvaro ! – dziewczyna wciąż jeszcze w połowie była pogrążona we śnie, łzy płynęła z jej zamkniętych oczu. – Alvaro ? – W jej oczach był wręcz paniczny strach, oddech był zdecydowanie szybszy niż powinien. Stał nad nią ze strachem w oczach, jednak ona wciąż nie była w stanie rozgraniczyć snu i rzeczywistości  – O Boże, Alvaro. – wtuliła się mocno w chłopaka kiedy już do końca się wzbudziła. Nie potrafiła zapanować nad płaczem, ani nad biciem serca, nad niczym nie potrafiła zapanować.
- Hej, cicho. Wszystko jest dobrze… Maja, wszystko okej – głaska ją po włosach, robił co mógł żeby ja uspokoić. – Wszystko będzie dobrze, obiecuję Ci… Razem damy rade, tylko musisz mi zaufać okej ? Żeby nie wiem co, musisz mi ufać. Kocham Cię. – Trzymał ją mocno w ramionach, chciałby aby tak było już zawsze, ale wiedział, że nie będzie. Wiedział, że ona nie ma pojęcia o czym mówi, jednak on potrzebował tej obietnicy, była mu potrzebna chociażby do przetrwania kolejnego dnia, kolejnej godziny która zbliżała ich do tego co miało nadejść.
- Ufam Ci, zawsze będę, tylko mnie nie zostawiaj, proszę bądź ze mną nawet jeśli to będzie trudne. Nie zostawiaj mnie… - Tylko tego się bała. Po wszystkim co przeszła, bała się tylko tego ze znowu zostanie sama…  
______________________________________________________________________________
No więc wyszło to straaasznie długie i na dodatek w zasadzie o niczym. No ale trudno, taka wena xD Postaram się to nadrobić przy następnym rozdziale, który pojawi się wcześniej niż za miesiąc :D Bo to jest moje postanowienie noworoczne ( tak wiem ze jest koniec stycznia), że będe dodawać rozdziały częściej :D 
No wiec dziękuję, że dotrwaliście do tego momentu :D Jeśli czytacie to komentujecie, bo to naprawdę motywuje !