Ta Noc
była naprawdę piękna, piękniejsza od innych. Księżyc był w pełni i okalał swa
jasną poświatą wszystko dookoła. Gwiazdy rozjaśniały niebo. Wszystko to było
takie magiczne. Alvaro usiadł na ławce stojącej w ogrodzie przed hotelem. Nie potrafił
przestać o niej myśleć, jest taka piękna, taka inna. Wyjątkowa. Jeszcze nigdy
nie czół czegoś takiego, od pierwszego momentu kiedy ja zobaczył czuł jakby jakąś
siła ciągnęła ich ku sobie, jakby byli związani niewidzialną nicią. Nigdy nie
wierzył w przeznaczenie, ani miłość od pierwszego wejrzenie, ale teraz... Czy
to możliwe, że są dla siebie stworzeni ? Nagle z rozmyślań wyrwały go czyjeś
kroki. Natychmiast odwrócił się w tamta stronę. Wyszła zza krzewu róży piękniejsza
niż kiedykolwiek, a księżyc oświecał jej drogę jakby miała go pod swoim władaniem.
Ubrana była w koszulę nocną, a włosy bezładnie spływały po jej ramionach. Wyglądała
jak królowa nocy, jakby wszystko w tym ogrodzie było gotowe spełnić każdą jej prośbę, wszystko włącznie
z Alvaro. Wśród mroku emanowała swoim własnym światłem.
-Hej – odezwała się, a w nocnej ciszy jej głos brzmiał jeszcze bardziej
melodyjnie niż za dnia. – co tu robisz ?
Też nie możesz spać ? – spytała przysiadając się do niego.
- Nie, zbyt wiele się dzisiaj wydarzyło. Ale co ty tutaj robisz ? – popatrzył
zdziwiony w jej oczy. Były takie radosne i optymistyczne, zarażały szczęściem,
ale kryły tajemnice. Tajemnice o której Alvaro nigdy miał się nie dowiedzieć.
- Mieszkam – odpowiedziała jakby nigdy nic- okazało się, że w żadnym innym hotelu
nie ma już wolnych pokoi, a tutaj znalazł się jeden.
- Taa, ciekawy zbieg okoliczności – wymruczał pod nosem chłopak „nie zbieg
okoliczności, przeznaczenie” dodał jakiś głos w jego głowie, jednak on szybko
odpędził te myśl.
Siedzieli tak w ciszy całkowitej i słychać było tylko delikatny szum wody w
fontannie znajdującej się nieopodal, na środku dywanu z kwiatów. Gdyby ktoś ich wtedy zobaczył pomyślałby, że
są zaklęci, wyjęci z jakiegoś obrazka, albo filmu.
- Cieszę się, że tutaj jesteś – powiedziała cicho – nie chciałbym być teraz
sama… - pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, jednak on nie mógł tego
zauważyć. Z wahaniem położyła głowę na jego ramieniu. On nic nie pytał, po
prostu ją rozumiał, po prostu był.
Alvaro otworzył oczy, jednak po ułamku sekundy musiał je z powrotem zamknąć ponieważ
został oślepiony przez promienie porannego słońca. Zamrugał kilka razy, aby
przyzwyczaić wzrok do światła. Rozejrzał się zdziwiony i nagle wszystko sobie
przypomniał, noc, ogród, fontannę, Maję która teraz jakby nigdy nic spała
beztrosko na jego ramieniu. Delikatnie odsunął niesforne kosmyki włosów z
twarzy dziewczyny.
- Maja – szepnął do niej pocichł, jednak ta próba obudzenia jej nic nie dawała
– Majka – spróbował jeszcze raz, jednak bezskutecznie. Spała jak zabita i
jedyna oznaką, że jeszcze wciąż żyje była unosząca się przy oddechu klatka piersiowa. Wyglądała tak słodko, tak
niewinnie. Alvaro po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że nie ma serca
jaj budzić. Ostrożnie wstał z ławki biorąc dziewczynę na ręce i zaniósł ją do
pokoju. Z początku chciał położyć ja na swoim łóżku jednak na szczęście w porę
przypomniał sobie, że nie jest w pokoju sam.
I właśnie w tym momencie uświadomił sobie, że nie ma pojęcia który pokój
zajmuje Maja. Postanowił dojść do tego drogą eliminacji. Znał numery pokoi
chłopaków i trenera, zostawały wiec jeszcze dwa, Mai i doradcy Mou. Alvaro
zdecydował się otworzyć drzwi przy których stał. Opłaciło się. Wyglądało na to,
że znaleźli się w dobrym pomszczeniu. Położył dziewczynę na łóżku. Wciąż spała
jak kamień. Samo patrzenie na nią uszczęśliwiało go. Mimowolnie zbliżył się do
niej i delikatnie pocałował w czoło. Sam nie wiedział czemu to zrobił, to się
po prostu stało. Odgarnął delikatnie włosy opadające jej na twarz i pospiesznie
wyszedł z pokoju.
- No młody, a ty gdzie się pałętałeś całą noc ? – spytał Cris, gdy tylko Alvaro
pojawił się w jadalni. Widać było, że
świetnie się przy tym bawił.
- Spałem – stwierdził cały czerwony już chłopak, nie patrząc w oczy kolegom.
Starał się odpowiadać tak, aby ich nie oszukiwać i jednocześnie wszystkiego nie
wygadać. Mógł przewidzieć, że niektórzy, czyli Ronaldo nie daliby mu o tym szybko
zapomnieć.
- Spałeś ? No tak, pewnie. – Portugalczyk uśmiechnął się i na moment Alvaro z
ulgą pomyślał, że to już koniec przesłuchać, jednak szybko został tej nadziei
pozbawiony, gdyż chłopak konturował – a gdzie jeśli można wiedzieć, u Mai ?
- Miło, że tak się o mnie martwisz Ronaldziku, jednak naprawdę nie musisz.
Jestem dużym chłopcem. – mówiąc to uśmiechnął się czarująco do odrobinę
zdziwionego Crisa, a pozostali wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Zdaje się, że zostałeś pokonany własną bronią, Ronaldziku – Ramos
postanowił skorzystać z okazji i zemścić
się na CR7 za sytuację przed wylotem z Madrytu i uszczypliwe komentarze
odnośnie jego bielizny, jednak Iker nie pozwoli długo cieszyć się chwilą.
- Dajcie już spokój bo nam się Cristiano obrazi. – mimo iż stanął w jego
obronie sam nie krył rozbawienia. Za kilka chwil jednak uśmiech zniknął z jego
twarzy, a wzrok powędrował na kierunku Alvaro. Chłopak zauważył to i również
spojrzał na Ikera, pytającym wzrokiem. – Alvaro trener cię szukał.- Te słowa sprawiły, że chłopak zakrztusił się
herbatą i w rezultacie opluł i tak już urażonego Cristiano.
- Wiesz co, nie musiałeś ! Co ty sumienia nie masz ? Czemu wszystko co wychodzi
z waszych ust – znacząco popatrzył na Fabio – ląduje na mnie ?!
- Myślisz, że była do dla mnie przyjemność ? – blondyn postanowił się bronić.
Cristiano już otwierał usta żeby coś odpowiedzieć, jednak ubiegł go Morata.
- Kiedy ? Mówił ci czego chce ?
- Niedawno, przed śniadaniem, ale nie wiedziałem gdzie się podziewasz, a on nie
chciał mi nic powiedzieć. Wspominał cos o powrocie, ale nie pokusił się o
więcej wyjaśnień i po prostu zbył mnie mówiąc, że się spieszy. Myślisz, ze
chodzi o… - Alvaro przerwał koledze.
- Nie wiem o co mu chodzi i chyba nie chce się dowiedzieć. – to mówiąc młody
Hiszpan wstał od stołu i skierował się w stronę wyjścia.
- Zjedz coś ! – usłyszał za sobą głos Marcelo, ale był pewien, że nic nie
przełknie, a supeł w żołądku sprawił, że odczuwany przed chwilą głód wyparował
wraz z przyjemna atmosferą.
- Nie dzięki, może potem – odkrzyknął nawet nie zwalniają kroku.
Szybko skierował się do pokoju trenera, coś podpowiadało mu, że może jeszcze zawrócić.
Przyjść tu później, bo był pewien, że nie chce usłyszeć tego co ma mu do
powiedzenia Mou. Zatrzymał się gwałtownie przed drzwiami i jakby cała siła z
niego wyparowała. Po chwili zapukał niezdecydowanie, powoli nacisną na klamkę
po usłyszeniu donośnego „proszę” i zajrzał do pomieszczenia. Murinho siedział
na swoim łóżku oglądając z zaciekawienie jakiś program telewizyjny. Kiedy
zobaczył Alvaro uśmiechnął się do niego.
- Podobno mnie szukałeś – zagadnął niepewnie chłopak, wciąż stojąc w drzwiach.
- Siadaj – trener wskazał ręką miejsce obok siebie, poczekał aż chłopak je zajmie
i kontynuował. – Masz bardzo dobry kontakt z Mają, prawda ? – wciąż uśmiechał
się i patrzył na Alvaro w miły sposób, nie jak trener na zawodnika, raczej jak
ojciec na syna. Morata jednak nie odwzajemnił ani spojrzenia, ani uśmiechu.
- Pamiętam o umowie. – stwierdził, wpatrując się w swoje ręce jakby chciał
zobaczyć w nich odpowiedź na jakieś ważne pytanie. Jego ton był zupełnie inny nisz
dotychczas, słychać w nim było smutek i rozczarowanie, i narastająca złość
która z trudem jest opanowywana. Te dwa dni spędzone z Mają były cudowne. Ona
pozwalała mu zapomnieć o wszystkim tym co go martwiło, co sprawiało , że nie
mógł poczuć się naprawdę szczęśliwy. Teraz, wraz ze słowami Mou to wszystko
zaczęło wracać wraz z rosnącymi negatywnymi emocjami.
- Alvaro, ja też tego nie popieram, przykro mi, ale to jest jedna z niewielu
spraw, na które nic nie mogę poradzić choćbym nie wiem jak bardzo chciał. –
położył rękę na ramieniu Alvaro jednak ten ją strząsnął i wybuchnął głośny,
ironicznym śmiechem, który w innych okolicznościach prawdopodobnie zamieniłby
się w płacz.
- Nie musisz martwic się o swój tyłek, obiecałem i dotrzymam słowa. – mówiąc to
wstał i ruszył w stronę wyjścia, ale Jose uniemożliwił mu to łapiąc go za
nadgarstek.
- Chłopaku, naprawdę mi przykro, ale musisz wiedzieć coś jeszcze. – Alvaro
odwrócił się niechętnie i spojrzał na niego wyczekująco ze znudzona miną, która
nie była do końca szczera. – Maja, ona jest, właściwie była córką mojej bardzo
dobrej przyjaciółki, dlatego teraz wróci z nami do Madrytu i zamieszka w waszej
wilii. Mówię ci to chociaż nie musze, ale lubię cię i chce ci pomóc, poza tym
uważam że powinieneś wiedzieć, zrobisz z tą wiedzą co zechcesz. – po tych
słowach Alvaro miał ochotę zapytać go czy słyszał kiedyś o tym, że nie kopie
się leżącego i czy w ogóle może cokolwiek zrobić z tą wiedzą oprócz jej
posiadania, ale tylko zapytał :
- Kiedy wyjeżdżamy ?
- Za dwie godziny. – te trzy słowa wystarczyły, żeby zupełnie odebrać mu
jakąkolwiek nadzieję.
Alvaro wyszedł pośpiesznie z pokoju trenera, był zrozpaczony, rozczarowany i
samotny tak bardzo jak nigdy wcześniej. Tutaj po raz pierwszy od dawna poczuł
się szczęśliwy, robił co chciał, z kim chciał i to uczucie było najpiękniejsze
ze wszystkich mu znanych. Nie wiedział, czy chce być teraz sam, czy z kimś i z
kim. Nie wiedział co ze sobą zrobić. W końcu zatrzymał się przed drzwiami
pokoju Mai, otworzył je cicho. Dziewczyna wciąż spała tak jak ją zostawił.
Mimowolnie uśmiechnął się na ten widok. Jej włosy leżały rozsypane po poduszce
jak promienie słońca. Z rozmyślań wyrwał go delikatny ruch jej powiek.
Podniosła się trzepocząc długimi rzęsami i odrobinę zdezorientowana rozejrzała
się po pokoju. Jej spojrzenie zatrzymało się na strojącym w progu chłopaku.
___________________________________________________________________________________
No i jest kolejny :D Przynajmniej jest lepszy niż ten poprzedni... Nie no w sumie ten jest nawet nie taki zły :) Znaczy no nie mnie oceniać, ale no rozumiecie :D
Swoją drogą nie zgadniecie kto miałby dzisiaj 93 urodziny... Tak jest Alek. Mój bohater. Czytaliście "kamienie na szaniec" ? Jak tak to wiecie o czym mówię, a jak nie to przeczytajcie :D
No i to w sumie na tyle, miłego czytania i dziękuję za wszystkie komentarze, kocham was ;*