- Jesteśmy
! Już jesteśmy – dość duża grupa zmęczonych mężczyzn wpadła do maszyny
przerywając stewardessie – Bardzo
przepraszamy, że pani przerwaliśmy. Proszę mówić dalej – Iker starał się być
uprzejmy, nie bardzo wiedział jak się zachowywać w takiej sytuacji jednak po
zaskoczonej minie kobiety uznał, że chyba cos powiedział nie tak. – Niech się
pani nami nie przejmuje. Naprawdę.
- Rozumiem ze państwo są razem ?
- Tak, tak bardzo przepraszamy, że musieliście czekać, ale były straszne korki
i właściwie do też trochę nasza wina bo tak w zasadzie to…
- Proszę, proszę po prostu zająć miejsca i przestać już mówić.
Iker pokiwał głową i posusznie ruszył do przodu szukają wolnego miejsca.
- Przepraszam, a te walizki to ktoś
zabierze ? – usłyszał nagle głos Ronaldo. Energicznie odwrócił się w tył
rzucając koledze krytyczne spojrzenie.
- Weszliście tu z walizkami ?! Jak to się stało? Nigdy w wcześniej żaden z was
nie leciał samolotem? – po minie i tonie
kobiety widać było zirytowanie. Starał się dobrze wykonywać swoja prace i cały
czas się uśmiechała, jednak mówiła przez zaciśnięte żeby, a jej mina wydawała
się z każda chwilą coraz bardziej wymuszona.
- Znaczy wie pani, lataliśmy oczywiście, że tak, tylko nie takim. Bardzo
przepraszamy z problemy i kolegę – Casillas spojrzał znacząco na Crisa. –
Naprawdę poradzimy sobie z bagażem.
- Ale wam nie wolno tu mieć bagażu ! –stewardessa podniosła głos nie
wytrzymując napięcia. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji i jakoś nie
potrafiła sobie z nią poradzić. W końcu po długich tłumaczeniach, z drobną pomocą
Alvaro, który nie był jeszcze przyzwyczajony do latania prywatnym śmigłowcem i
starał się co jakiś czas instruować kolegów udało jej się namówić ich do
oddania bagażu i zajęcia miejsc. Z siedzeniami oczywiście tez był problem, gdyż
okazało sie ze nie mogli siedzieć wszyscy razem, ponieważ jak można się było
tego spodziewać większość miejsc
siedzących było już zajętych. Dodatkowym problem było to ze Marcelo i Coentrao
panicznie bali się samolotów i uparli się ze muszą siedzieć z Ikerem,
blisko Sergio Ramosa.
- Hej, tu wolne ? – spytał, nieśmiało Alvaro do którego dotarło, że nie ma co
liczyć na miejsce blisko kolegów i zastanawiał się kiedy i oni to pojmą. Nie dawało
mu spokoju tez to kto pierwszy straci cierpliwość ta biedna stewardessa która
musi się nimi zajmować, czy też Cristiano który raczej nie jest obdarzony
opanowaniem. Nie miał już nawet siły tłumaczyć chłopakom, że nie uda im się siedzieć
blisko siebie i lepiej żeby zajęli jakiekolwiek miejsca zanim wyrzucą ich z
samolotu. Postanowił zdać się na los.
- Słucham ? – zdziwione oczy popatrzyły na niego. Rozmówczyni była pogrążona w lekturze
i wyraźnie było widać, że Alvaro wyrwał ją z jakiegoś innego świata. Jednak po sekundzie odzyskała świadomość
otaczającej ją rzeczywistości. - A tak
siadaj. – Odpowiedziała obojętnie i powrotem pogrążyła się w pięknym literackim
świecie.
Alvaro nie bardzo wiedziała co ma robić. Odczuwał dziwna ochotę poznania
dziewczyny, ale nie miał pojęcia jak to zrobić. W sumie może lepiej posłuchać
muzyki. Nie odważył się jednak na jakikolwiek ruch, siedział sztywno, dość
niestabilnie na fotelu niezdecydowany co do dalszych zamiarów.
- Ciekawa książka ? – spytał w końcu spoglądając wyczekująco na sąsiadkę. W
odpowiedzi jednak usłyszał jedynie jakieś przytakujące mruknięcie. Dziewczyna
nawet na niego nie spojrzała, a on wcale nie poczuł się lepiej, wręcz przeciwnie. Wyczuwał
jakiś dyskomfort. Dziwnie mu było tak siedzieć kolo kogoś kogo zupełnie nie
znał. Chciał się czegoś dowiedzieć, tylko porozmawiać.
- To super. – stwierdził w końcu i rozsiadł się wygodniej na swoim fotelu. Starał
się rozluźnić ale średnio mu to wyszło. Nie potrafił pozbyć się chęci poznania dziewczyny.
- A o czym ? – zdecydował się zapytać po chwili milczenia.
- o świecie nocy. – odpowiedziała jakby to było oczywiste. Zachowywała się
jakby obok niej zamiast nieznajomego siedział ktoś znany od lat.
- yhym.
Alvaro powoli zaczynało irytować to uczucie nie pewności. Chciał się go za
wszelką cenę pozbyć. Naprawdę chciał wyciągnąć z plecaka słuchawki i popłynąć w
rytm muzyki, albo cokolwiek innego. Mógłby nawet iść spać, byleby tylko pozbyć
się tego okropnego uczucia.
- Jestem Alvaro – usłyszał swój własny głos. Był Tym zdziwiony. Wcale nie
zamierzał już z nią rozmawiać, widocznie nie miała na to ochoty. Coś takiego
przezywał pierwszy raz w życiu i wcale mu się to nie podobało. Słowa płynęły z
jego ust niezlanie od chęci, czy woli. po prostu mówił i nie potrafił przestać. Zdziwione oczy
spojrzały na niego i zatrzymały się obserwując jego twarz po raz pierwszy od…
właściwie od zawsze bo znają się niecałe 10 minut. Nie było widać w nich złości
ani irytacji, ale coś co jeszcze bardziej zdziwiło Alvaro, mianowicie
dziewczyna wydawała się rozbawiona.
- Maja. – odpowiedziała w końcu. Była piękna. Jasne, faliste włosy opadały na
jej ramiona. Oczy były duże i ciemne jak dwa lśniące węgielki, okolone długimi
czarnymi rzęsami, oprócz rozbawienia można było w nich dostrzec mała iskierkę
po prostu radości, chęci do życia. Dziewczyna sprawiała wrażenie szczęśliwej.
Usta miała dość duże, pełne i brzoskwiniowe. Delikatne rysy twarzy dodawały jej
uroku i dziewczęcości. Nie była
umalowana, przynajmniej tak wydawało się Alvaro. Wyglądała naturalnie, skórę
miała delikatnie opaloną co podkreślała jasna luźna bluzka. Maja miała na sobie
jeszcze dżinsowe spodenki i trampki. Imię doskonale do niej pasowało,
naturalne, dziewczęce, słodkie i śliczne. Chwile jeszcze patrzyła o oczy
chłopaka, by po chwili ponownie wrócić do swoje lektury.
- Ładne. Ale nie jesteś Hiszpanką. Skąd jesteś ? – postanowił kontynuować
rozmowę. Jedną dłonią zatrzasnęła grubą książkę.
- Nie dasz mi poczytać co ? – spytała ze śmiechem. Patrzyła przyjaźnie.
- Nie chciałem ci przeszkadzać. – stwierdził Alvaro speszony. Naprawdę nie
chciał. W końcu początek rozmowy nie był zależny od jego woli tylko od… podświadomości
? No w każdym razie on tego nie chciał. Jednak mimo to ona nie wiedziała, że
nie zrobił tego specjalnie. A stwierdzenie „nie chciałem ci przeszkadzać” z jej
perspektywy wdawało się, no cóż bez sensu. – To znaczy ja… ja przepraszam. – wydukał
w końcu odwracając głowę.
Zawsze był nieśmiały, nie tylko jeśli
chodziło o dziewczyny w ogólne. W sumie zawsze miał dużo przyjaciół, zawsze ktoś
się blisko niego kręcił, ale jakby się tak nad tym zastanowić to nie on
zaczynał te znajomości. W zasadzie jego nieśmiałość nie była niczym
uzasadniona. Świetnie grał w piłkę nożną, jeśli chodzi o urodę też niczego mu
nie brakowało, no i głupi nie był, a mimo to zawsze czół się skrępowany kiedy
miał zacząć rozmowę z kimś nieznajomym. Wolał posiedzieć sam, pokopać piłkę, poczytać
coś o nowych trikach czy legendach piłkarskich, albo nawet posłuchać muzyki,
ale nie przepadał za ciągłymi imprezami i byciem w centrum uwagi. Nie był
samotnikiem, nie do końca, czasem po prostu lubił być sam. Teraz był przystojnym młodym mężczyzną,
zawodnikiem pierwszej jedenastki wielkiego Realu Madryt i nikt nie pomyślałby
nawet, że on wcale nie jest pewny siebie jak Cristiano, czy nawet Iker. On nie
czuje się gwiazdą, kimś znanym, on wciąż jest tym chłopakiem który chce spełnić
marzenie, być świetnym piłkarzem w świetnych klubie i mieć świetnych kolegów w
zespole. I mimo ze to marzenie się ziściło on walce się nie zmienił.
- W porządku, nic się nie stało. I tak
kończyłam już rozdział.
- Nie bo wiesz, ja naprawdę nie chciałem ci przeszkadzać, tylko…
- Dobrze, przecież nic się nie stało – maja nie potrafiła powstrzymać się od
śmiechu, nie udało jej się ukryć rozbawienia chociaż bardzo się starała. Alvaro
wydał jej się niezwykle słodki. – a co do mojego pochodzenia jestem Polką.
Przyjechałam do Madrytu na wakacje i udało mi się skołować bilety na mecz
Borussia- Real. Strasznie chciałam na niego pójść, nawet nie wiesz jak się
cieszę.
Serce Alvaro zaczęło bić szybciej. Ona tam będzie, a co jeśli go rozpozna. Nie
chciał tego, chciał żeby polubiła go – lub nie- za to kim jest, a nie za
pozycje w Realu.
- Chyba zmierzamy w tym samym kierunku. – uśmiechnął się patrząc na nią. –
kibicujesz Realowi czy BVB ? – zapytał starając się ukryć to jak ważna jest dla
niego jej odpowiedź.
- To proste. Borussia oczywiście. Nie wiem jak można kibicować Realowi. Przecież
to normalne, że Barca i BVB są od niego lepsze, gracze Realu są… specyficzni.
Oni chyba myślą, że jak grają w takim klubie – który nie jest tak wielki dzięki
nim- to mogą wszystko. Dobrze byłoby gdyby ktoś im uświadomił, że tak nie jest.
Nie znam tam nikogo, kto byłby normalny i chociaż w miarę znośny.
Chłopak szeroko otworzył oczy, nie odważył się na nią spojrzeć, otworzył tez
usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz je zamknął.
- Jesteś pewna ze nie ma tam nikogo jak to mówisz znośnego ? – spytał z nadzieją
w głosie. Przecież nie są źli. Starają się jak mogą dla fanów, mają szacunek
dla innych, mają zasady.
- Nie. Nikogo. No chyba ich nie bronisz? Proszę cie, nie powiesz mi, że jesteś
za tą bandą symulantów ?! – Cisza. Wiedział co powinien zrobić. Powinien bronić
honoru klubu, ale jakoś nie mógł wydusić słowa. – No błagam. Chyba zamknięcie
tej książki było jednak złym pomysłem.
_________________________________________________________________________________
Hej kochani ;* Staasznie dziękuję za komentarze :D
Leci do was drugi rozdział, na razie nic w sumie sie nie dzieje, ale musisz mi wybaczyć.
jutro jadę nad jezioro dlatego nie będę dostępna na blogu, pozdrawiam wszystkich i dobranoc ;*
Alvaro załamany, no. Dziewczyna nie kibicuje Realowi :{ Ciekawe co będzie dalej ;]
OdpowiedzUsuńU nas już piąty odcinek. Zapraszamy :)
http://www.diespannungsteigt.blogspot.com/
To straszne prawda ? :D Jak ona tak może ;<
UsuńJuż do was wpadam :D
Bardzo spodobało mi się toje opowiadanie. Alvaro jest taki słodki i ta jego nieśmiałość. Blog jest świetny. Na pewno będę czytać. Jestem ciekawa jak to dslej się potoczy. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na piąty rozdział :)
http://wielka-milosc-z-czatu.blogspot.com/
Cóż Alvaro taki własnie miał być, wiec bardzo się cieszę, ze ktoś to zauważył :)
UsuńMiło, ze ci się podoba :D
Na pewno do Ciebie zajrzę xd
świetne opowiadanie ! . Czekam na następny odcinek, Alvaro jest taki cudowny ;) . Zapraszam do siebie : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ! ;)
OdpowiedzUsuńJa wiem, ze jest cudowny *.*
UsuńNa pewno do ciebie zajrzę :)
zapraszam na 1 rozdział : http://amoe-vinci-omni-luiz.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńZajrzę, zajrzę :) dzisiaj nie mam juz siły, ale jutro na pewno :)
UsuńZapraszam --> http://love-in-holiday.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWejdę w wolnej chwili :)
UsuńA miało byc tak cudownie i... narazie nic nie wyszło :(
OdpowiedzUsuńAle mam nadzieję, że Alvaro spróbuję jakoś pokazać Mai, że Real nie jest "bandą symulantów" :)
Czekam na następny i pozdrawiam :*
Niedługo się pojawi xd Wiem, ze długo już czekacie, musicie mi to wybaczyć :*
UsuńSłodki Alvaro mhm... <3 Ciekawa jestem, jak to wszystko się dalej potoczy ;) Mam nadzieję, że wkrótce będzie nowy rozdział ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :*
Zapraszam wszystkich do mnie ;>
http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/
Ja na pewno do ciebie wpadnę :) Pojawi się, mam nadzieję, że już jutro uda mi się coś doda ;*
Usuń